Dziesięć lat temu straciłam aktywny kontakt z językiem słowackim, ograniczając jego użycie do powierzchownych kontaktów towarzyskich oraz sporadycznie do przeczytania czegoś w internecie. Przez ten cały czas czułam jak moje kompetencje językowe obniżają się z każdym rokiem coraz szybciej. Co jakiś czas obiecywałam sobie wrócić do systematycznego kontaktu ze słowackim, ale w natłoku spraw i wydarzeń na obietnicach się kończyło.
I nagle zostałam rzucona na głęboką wodę.
Przez dwa tygodnie otoczyłam się materiałami, książkami, notatkami oraz całkowicie zanurzyłam się w języku słowackim. Z każdą godziną czułam jak mój umysł cofa się o 10 lat oraz uaktywnia dawno przyswojoną wiedzę.
Mój umysł pracował na najwyższych obrotach, w głowie kłębiły mi się całe szeregi odmian i regułek - chlap, chlapa, chlapovi, chlapa, chlapovi, chlapom.
Pekný, pekného, peknému, pekného, pekný, peknom, pekným.
Beriem, berieš, berie, berieme, beriete, berú.
By, aby, byľ, bystrý, Bystrica, Bytča, byť,
nábytok, . . .
Po tygodniu osiągnęłam stan sprzed dziesięciu lat - po obudzeniu się, moja pierwsza myśl była w języku słowackim. To jest jak jazda na rowerze - tego się nie da zapomnieć.